czwartek, 24 lipca 2014

Jesteś oskarżony! cz.1

W tym wpisie również będziemy deptać Złemu po piętach, odsłaniając kolejne tajniki jego działalności. Poprzednio pisałem o lenistwie i bierności. Dzisiaj zajmiemy się koronną konkurencją demona, w której nie ma sobie równych - czyli oskarżaniem. Jest to temat na tyle szeroki, że postanowiłem podzielić go na dwa oddzielne artykuły.

Szatan jest bez wątpienia najlepszym i  najbardziej doświadczonym prokuratorem na świecie. Nieustannie wnosi kolejne akty oskarżenia wobec nas. Będzie to robił do skutku, aż zostanie ogłoszony wyrok - kara śmierci. Co powinniśmy zrobić w takich okolicznościach? A co robimy, gdy ktoś zakłada nam sprawę w sądzie? Szukamy dobrego adwokata. Tak samo powinniśmy postąpić i tym razem. Kto jednak obroni nas przed atakami Złego? Odpowiedź jest oczywista - Jezus Chrystus, nasz Obrońca.

Imię największego z demonów wzięło się od hebrajskiego słowa "satan", co oznacza przeciwnik, oskarżyciel. Szatan jest zarówno jednym, jak i drugim. Ten potężny anioł ciemności dzień, w dzień bombarduje nas zarzutami. Wytyka nam każdy błąd. Miażdży nasze poczucie własnej wartości. Niezmiernie zależy mu ażebyśmy myśleli o sobie jak najgorzej. Pragnie abyśmy czuli się winni, ponieważ wtedy stajemy się sterowalni. Właśnie tak działał system totalitarny. W czasach PRL-u stworzono całą masę absurdalnych przepisów, wymogów i zakazów,( niemożliwych do spełnienia, bądź wykonania), tylko po to, by później móc egzekwować ich nieprzestrzeganie wśród ludu.

To może wydawać się niedorzeczne, ale demon wytyka nam nasze grzechy. Wmawia nam, że jesteśmy beznadziejni, że nasze postanowienie poprawy jest bez sensu, bo i tak w nim nie wytrwamy. Wyczuwa nasze słabe punkty niczym rekin krople krwi w morzu i uderza w nie z całym impetem. Wyobraźmy sobie taką sytuację: Nieśmiały chłopak od miesięcy marzy o pewnej dziewczynie. W końcu przełamuje strach i z duszą na ramieniu podchodzi do niej aby się przedstawić, jednak język mu się plącze i robi z siebie błazna, na co niewiasta reaguje śmiechem i odwraca się na pięcie. Chłopak otrzymuje cios prosto w serce. Jak myślicie, jakie myśli przychodzą mu wtedy do głowy?

Idiota, skończony idiota! Debil! Pacan! Nieudacznik! Co ja sobie w ogóle myślałem?! Taka dziewczyna nigdy nie zwróci uwagi na takiego cieniasa jak ja. Co mi do łba strzeliło?! PO CO MI TO BYŁO? Już NIGDY nie zagadam do dziewczyny!

Czy dostrzegacie tu ingerencję demona? Po czym ją poznać? Otóż po słowach "PO CO MI TO BYŁO" oraz "NIGDY".

Jak już o tym pisałem - demonowi zależy aby nas utrzymać w bierności, natomiast aktywność jaką się wykazał zakochany chłopak była z pewnością aktem odwagi. Tym razem się nie udało, ale tego rodzaju próby wiążą się z ryzykiem. Szatanowi zależy aby chłopiec nie ponawiał tych prób, dlatego dźga biedaka kijem w jego ranę, żeby ból był większy i jednocześnie szepcze mu do ucha: Gdybyś został w domu i dalej grał na Playstation, nic by się nie stało. Skołowany chłopiec podświadomie przyznaje mu rację i czyni postanowienie, że już NIGDY nie zrobi z siebie błazna.

Zły swym oskarżycielskim tonem próbuje wymóc na nas ażebyśmy zawarli z nim pakt. Jako nagrodę oferuje nam spokój, komfort, brak stresu i problemów.

Zauważcie, że najczęściej następuje to w sytuacjach wzburzenia emocjonalnego. Szatan używa emocji do swoich celów. Oto przykład: Podekscytowana dziewczynka przybiega do taty, żeby pokazać mu swój najlepszy w życiu rysunek konia w galopie, lecz ojciec właśnie ogląda Ligę Mistrzów. Jego drużyna wyprowadza kontratak i zdenerwowany, ze córka mu przeszkadza, rzuca - Nie przeszkadzaj mi teraz! No szlag! Jak można nie strzelić czegoś takiego! Dziewczynka niezauważenie odchodzi ze spuszczona głową, powtarzając w myślach jedno zdanie: Już NIGDY nie pokażę tacie moich rysunków.

Młode małżeństwo. Żona w pracy. Mąż wpadł na pomysł, że zrobi jej niespodziankę. Znalazł jakiś przepis na internecie, kupił kwiaty i drogie wino. Liczy, że w nagrodę spędzą razem upojną noc. Żona jednak pokłóciła się w pracy z koleżankami, szef ją zmieszał z błotem, a tak w ogóle to dzisiaj się jej zaczął okres. Wraca do domu, marząc jedynie o prysznicu i wygodnym łóżku. Zastaje podekscytowanego męża z kolacją na stole. Boli ja brzuch i nie ma apetytu, a mąż jeszcze na dodatek zapomniał, że ona nie je wołowiny. On jest rozczarowany jej reakcją. Ona natomiast nie ma najmniejszej ochoty na romantyczny wieczór i ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Zaczyna się kłótnia, trzaskanie drzwiami od którego gasną świeczki na stole, a mąż z zaciśniętymi zębami przyrzeka sobie, że już NIGDY nie zrobi jej niespodzianki.

Sam wielokrotnie tego doświadczałem. Uzbierała by się długa lista moich diabelskich postanowień. Niektóre z nich nawet dotyczą niniejszego bloga. Za każdym razem, gdy spotykałem się z negatywna opinią, brakiem zainteresowania, bądź przechodziłem osłabienie wiary pojawiało się pragnienie zaprzestania pisania. Raz nawet byłem bardzo bliski opublikowania oświadczenia o zamknięciu bloga. Nie stało się tak, gdyż dałem sobie czas. W międzyczasie wydarzyły się niesamowite rzeczy i powróciłem do pisania z jeszcze większym zaangażowaniem. 

Szatanowi zależy abyśmy zamknęli się w kokonie własnego bólu, porzuconych marzeń i niespełnionych pragnień. Wmawia nam, że tylko tam będziemy bezpieczni, że na zewnątrz spotka nas jedynie cierpienie i niezrozumienie. Grozi nam palcem, gdy chcemy rozłupać skorupę własnej duszy, a jeśli znajdziemy na tyle determinacji, ażeby to uczynić, używa naszej pierwszej porażki aby nas dobić i zdeptać, a potem wymusić na nas podpisanie paktu. Pamiętajcie, jeżeli zdecydujecie się na czynienie dobra, spotka Was zło, w tej czy innej postaci. Nie łamcie się jednak. Przetrwajcie to. Przecież z Wami jest Chrystus. Powołujcie się na Niego. Wzywajcie Jego imienia w trudnych chwilach. 

W przykładach, które użyłem w tym artykule, Zły - tez bezwzględny manipulator podkłada ładunki wybuchowe pod serca, chcąc wysadzić w powietrze poczucie własnej wartości i pozostawić zgliszcza poczucia winy. Ich wszystkich: zakompleksionego nastolatka, kochającą malować dziewczynkę, czy świeżo upieczonych małżonków łączy to samo poczucie, a mianowicie: Nie jestem dość dobry/dobra. Oskarżenia Szatana powodują zarówno u nich, jak i u nas potężne kompleksy, które ciążą naszemu sercu jak kotwica, niczym nieznośny balast, który uniemożliwia nam nabranie prędkości.

Na tym polega odwieczny konflikt Boga z Szatanem. Bóg poprzez Biblię mówi nam, że jesteśmy piękni i wspaniali, natomiast Zły temu zaprzecza i obwiniając o wszystko, przekonuje nas o swojej beznadziejności.

W kolejnym artykule ujawnię jak należy się bronić w walce z oskarżeniami Szatana.

cdn.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Pochwała pozytywnej aktywności

Chrześcijanie wyznając wiarę w Boga, automatycznie zakładają istnienie Szatana. Nikt nie zaprzeczy, że demon ma aktywny wpływ na nasze życie, lecz powszechnie albo się to ignoruje, albo stroni od tego tematu. To jest Złemu na rękę. Niezauważony, ma pełne pole do popisu. Może działać niemal niczym nie skrępowany. Panoszy się, odbierając nam życie.

Szatan to niezwykle przebiegły gracz. Załatwia nas w białych rękawiczkach na wiele sposobów, a wszystkie jego działania mają jeden główny cel - utrzymać nas w kręgu śmierci. O jego taktykach można by napisać wiele książek i nie jest moim zamiarem omawianie wszystkich diabelskich sztuczek (z całą pewnością wiele jeszcze nie znam), lecz przybliżenie jednej z nich, którą na własny użytek nazwę "nałogiem bierności". Słowo "nałóg" jakoś tak dobrze się łączy z diabłem. Chyba się zgodzicie?

Demon używa całego arsenału broni ażeby nas utrzymać w bierności. Jedną z najbardziej śmiercionośnych jest lenistwo. Ja wyobrażam je sobie jako galaretowatą, lepką i cuchnącą breje, w której zanurzone jest nasze ciało wbrew woli serca. Każda czynność i każdy ruch sprawia nam trudność. Jakby powietrze stało się dziesięć razy gęstsze. Serce pragnie wyrwać się z tego bezczynnego bagna, ale naszemu ciału się nie chce podjąć tego trudu. Ile to razy mieliśmy kaca moralniaka, gdy zamiast zrobić coś pożytecznego, roztrwoniliśmy czas przed telewizorem. To był głos naszego serca.

Jak powiedział Patryk Pietrek - jeden z bohaterów serialu "Ranczo": "Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia". Wiem, że już przytaczałem te słowa, ale tak bardzo przypadły mi do gustu, że czynię to ponownie :)
Otóż Zły dokłada wszelkich starań, ażeby nas utrzymać w pozycji siedzącej, gdyż doskonale zna sens przypowieści o talentach. 

Chciałbym aby ten artykuł zatem przyjął formę pochwały pozytywnej aktywności, ponieważ jedynie ludzie aktywni osiągną pełnie życia w postaci Królestwa Niebieskiego oraz jego namiastkę jeszcze na ziemi. 
Nie chcę być opacznie zrozumiany. Nie twierdzę, że gdy posprzątamy mieszkanie, to zrobimy krok w stronę zbawienia, lecz z pewnością tak się stanie, gdy posprzątamy mieszkanie niepełnosprawnej sąsiadce (zwłaszcza w czasie emisji naszego ulubionego programu). Bliżej Raju jest bez wątpienia ojciec, który popołudniu, mimo całodziennego zmęczenia zamiast uwalić się na kanapie z piwem w ręku, zakłada dres i idzie pokopać piłkę z synem. Przykłady można mnożyć. Nie ważne są formy aktywności, lecz jej intencja i cel.

Dlaczego jednak nie udaje nam się żyć w ten sposób? Dlaczego pomimo nieskończonej liczby postanowień, z wyraźnym podkreśleniem tych noworocznych, nie prowadzimy życia takiego, jakie byśmy chcieli.

Powody są dwa: Szatan i nasze zdradzieckie ciało.

Zauważyliście może, że kiedy czynicie postanowienie w swoim sercu, ktoś nagle zaczyna Wam rzucać kłody pod nogi? Postanawiasz codziennie przez godzinę uczyć się obcego języka. Zmotywowany siadasz do książki i nagle wpada mama z niezapowiedzianą wizytą. Na drugi dzień masz awarię kanalizacji, a trzeciego dostajesz polecony ze skarbówki o zaległościach, który rozstraja Cię kompletnie i w efekcie rezygnujesz z nauki. Szatan właśnie z Tobą wygrał. Kilka prostych sztuczek i ma Cię w garści. Mój kolega strasznie napalił się na bieganie. Kupił sobie profesjonalny strój, wyczesane buty i po pierwszym treningu coś tam sobie ponaciągał i musiał się kurować przez miesiąc. Do bieganie już nie wrócił. Wszyscy znamy tego typu historie.

Zawsze w momentach rezygnacji, gdy odpuszczamy, Zły zaciera ręce, a co my wtedy czujemy? Wstyd. Tym bardziej jak ktoś wie o naszym postanowieniu i spyta nas się przy kolejnej okazji "jak nam idzie?" Wtedy do wstydu dochodzi jeszcze złość. W celach obrony fałszywego "Ja", automatycznie włącza nam się niezawodny System Okłamywania Siebie, który nas przekonuje, że wrócimy do biegania, modlitwy, nauki, pisania bądź jakiegokolwiek innego pozytywnego działania, gdy tylko będzie ku temu dobry czas. Gdy tylko w naszym życiu zapanuje bezproblemowy spokój. To jest wierutne kłamstwo! Nie dajcie się na nie nabrać! To iluzja, którą karmi Was Zły aby utrzymać Was w śmiertelnej pułapce bierności. Dobry czas nigdy nie nadejdzie. Problemy będą zawsze. Jeżeli czyniąc postanowienie, zakładam, że od poniedziałku rzucam palenie, ale dzisiaj jest piątek, więc przez trzy dni jeszcze będę karmił nałóg, przegram. Jestem z góry skazany na porażkę. Albo to robię teraz, albo nie robię wcale. Czemuż to poniedziałek ma być lepszym dniem na rzucenie palenia? Może układ planetarny będzie korzystniejszy, albo księżyc będzie wtedy w pełni?

Gdy Jezus przyszedł nad jezioro Genezaret by powołać Szymona i Andrzeja, oni "NATYCHMIAST zostawili sieci i poszli za Nim" (Mk1 14-20). Nie za piętnaście minut, nie po drzemce, nie jak się film skończy. Tu i teraz. 

My tkwiąc w błędnym przeświadczeniu, że na wszystko przyjdzie pora, nic nie robimy, a czas mija. Wreszcie obudzimy się nad grobem jako niedołężni starcy i ze zdumieniem stwierdzimy, że nie zrealizujemy swoich marzeń, bo nasz czas się już skończył.

Drugim powodem jest ciało, które w odróżnieniu od serca jest podatne na pokusy świata tego. Nasze ciało współpracuje z Szatanem i sabotuje nasze plany. Twoje serce podpowiada: Idź odwiedzić babcię. Ostatnio jakoś tak poszarzała i jakby schudła. Nie wiadomo ile jeszcze jej czasu zostało. Szatan natomiast ripostuje: Co tam będziesz po deszczu chodził. Jeszcze się zaziębisz i po co ci to. W domu, na kanapie jest tak miło i przytulnie. Obejrzysz sobie jakiś film, napijesz herbatki, a do babci pójdziesz jutro, jak będzie lepsza pogoda. Na drugi dzień babcia umiera. To jest dość skrajny przykład, ale Szatan właśnie tak kusi nasze ciało - aby było miło i przytulnie. Oferuje nam nagrodę komfortu oraz pozornego i złudnego bezpieczeństwa.

Ksiądz Piotr Pawlukiewicz powtarza: "Szatan namawia nas do dobrego". Nie wierzycie? Przecież tak samo kusił Jezusa na pustyni: "wziął go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon" (Mk 4, 8-9). Szatan chciał przez to powiedzieć: "Po co Ci to całe cierpienie Jezu, po co Ci ten krzyż, Golgota? Wystarczy, że oddasz mi cześć, a będziesz się pławił w dostatku" Co na to Jezus? "Idź precz, Szatanie" (Mk 4, 10) - Ucina kłamliwą retorykę Szatana w zarodku. Nie wchodzi z nim w dyskusję. My, tak jak zawsze, tak i tym razem powinniśmy brać przykład z Jezusa. Zły jest przebiegłym graczem i nie wolno wdawać się z nim w dyskusję. "Dobra, teraz nie pójdę do Babci, ale pójdę jak się film skończy", albo "miałem wstać o szóstej, ale pośpię jeszcze pół godzinki". Wiemy, że zawsze przegrywamy te negocjacje. Skoro czujemy, że powinniśmy pójść do babci, to podnieśmy swoje zdradliwe, rozmiłowane w miękkiej gąbce kanapy cztery litery i wbrew pokusom, wyjdźmy z ciepłego domu na wietrzny i deszczowy dwór, i odwiedźmy babcię. Gwarantuję Wam, że słodkie i budujące uczucie spełnienia dobrego uczynku wynagrodzi Wam wszystkie wcześniejsze trudy. Taka jest właśnie istota naszej wiary - musisz podjąć czasem nieludzka pracę, ale nagroda za to będzie wielka.

Zarówno ja, jak i podejrzewam Wy, pragniemy życia w całej jego pełni. Nie osiągniemy go przeżarci rdzą lenistwa. Niechaj zatem dzisiejszy dzień będzie pierwszym dniem reszty Twojego lepszego nowego życia. Podejmij trud wyzwania jakie stawia przed nami Jezus. Zostaw te sieci wygodnictwa, egoizmu, kanapy, telewizji, gier lub czego tam jeszcze. Odkurz swoje marzenia. Przypomnij sobie postanowienia i spróbuj jeszcze raz, bo czas nie będzie na Ciebie czekał. Nie będzie łatwo, będzie krew pot i łzy. Będziesz upadał, ale Chrystus także upadał. Czymże jednak jest upadek? To tylko utrata równowagi niedoskonałego ciała. Natomiast powstanie z upadku to akt wiary i odwagi.

Nie miejcie złudzeń. Gdy podejmiecie wyzwanie i staniecie do walki o to ażeby żyć mocniej, Szatan zwróci na Was uwagę, podwinie rękawy i jeszcze bardziej się będzie starał, żeby Wam dopiec. Nie łamcie się i zwracajcie się w modlitwie o pomoc do kogo się da. Macie do dyspozycji potężną armię z Jezusem na czele, Maryją, Józefem, Apostołami i Wszystkimi Świętymi. Oni wszyscy walczą po naszej stronie.

Jakże ważna jest świadomość, że w momentach słabości padamy ofiarą diabła. Co powinniśmy wtedy zrobić? Powtórzyć za naszym Wodzem - "Idź precz, szatanie!" Bo trwa wojna, a Jezus jest naszym Wodzem, a stawką nasze całe życie i zbawienie.

niedziela, 6 lipca 2014

Wybaczcie!

Witam po długiej przerwie. Winny jestem przeprosiny za moją bierność na tym blogu. Mój przyjaciel był uprzejmy zauważyć, że od ostatniego wpisu minęło półtora miesiąca. No cóż - niezła obsuwa - przyznaję. Na moje usprawiedliwienie mam jednak to, że to był czas wyczerpującego mocowania się ze złymi siłami. Jakkolwiek to brzmi. Nie będę ukrywał, że byłem gotów nawet ponownie zostać ateistą. Tyle mnie ta wojna duchowa kosztowała, że odczuwałem wielką pokusę odwrócenia się od Boga, a już w ogóle nie znajdywałem choć odrobiny motywacji, ażeby cokolwiek opublikować na blogu. Ten sam przyjaciel twierdzi, że powinienem pisać zwłaszcza podczas wojny duchowej, bo wtedy jest najciekawiej. Być może, ale ja chyba tak nie potrafię. W każdym bądź razie bardzo serdecznie przepraszam wszystkich odwiedzających moja stronę i żywiąc nadzieje, że najgorsze już jest za mną, biorę się do pracy! 


Aha, jeszcze jedno - dzięki Chester. Za wszystko :)