poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Jesteś oskarżony! cz.2

Oczywiste i niezaprzeczalne jest, że Szatan nas oskarża. Świadczy o tym Biblia. w Apokalipsie Św. Jana czytamy, że "Zły braci naszych dniem i nocą oskarża przed Bogiem naszym". Dniem i nocą. Nieprzerwanie. Bez chwili wytchnienia. Zapalczywie i nienawistnie. Można jednak z nim walczyć. Można z nim wygrać i uzyskać uniewinnienie. W tym artykule przeczytacie jak należy to zrobić.


Zły działa na wielu frontach i przypuszcza atak z różnych stron (czasem jednocześnie). Nie marnuje żadnej szansy, żeby nam zaszkodzić. Mniej więcej wygląda to tak:


Oskarża Boga przed nami

Zły konsekwentnie wykorzystuje wszystkie nasze niepowodzenia, wypadki, porażki, nieszczęścia oraz tragedię aby udowodnić nam, że Bóg nas nie kocha i o nas nie dba. Ilu ludzi odwróciło się od Boga po śmierci bliskiej osoby, bądź wypadku, którego następstwem było trwałe kalectwo? Demony na tym polu zbierają ogromne żniwo. Niestety nie wielu ludzi odnajduje w sobie tyle siły, aby tak jak Hiob, pomimo traumatycznych przeżyć, dać opór diabelskiej manipulacji i pozostać w wierze. Jest to rzeczywiście trudne i wymaga czasu.


Często jednak, niczym małe dzieci, obrażamy się na Boga, gdy nie chce nam czegoś dać. Modlimy się o tą wymarzoną pracę od dawna i ciągle odrzucają nasze CV. Śnimy o pięknym domu z podjazdem i garażem, ale wciąż nie udaje nam się zebrać dostatecznej ilości środków finansowych. Ile żon dzień w dzień modli się, żeby ich mąż przestał pić i nic? Mąż wraca do domu naprany jak helikopter i jeszcze na dodatek robi awanturę. W takiej chwili wkracza Szatan i szepcze: "Widzisz, Bóg Cię nie kocha. Gdyby Cie kochał to Twój mąż już dawno by chodził trzeźwy. Bogu na Tobie nie zależy. Gdyby zależało, już dawno miałbyś ta pracę, ten dom".

Dlaczego Bóg nie spełnia tak wielu naszych próśb?

Jeżeli nasze modlitwy nie znajdują odzewu, to albo ich spełnienie nie przyniosłoby nic dobrego, albo nie nadszedł jeszcze odpowiedni czas na to.
Pewnie słyszeliście o tym, że Pan Bóg każe spełniając marzenia.
A jeśli pięcioletnie dziecko tupie nogami i drze się wniebogłosy, bo chce pobawić się zapalniczką, która leży gdzieś na półce poza zasięgiem jego małych rączek, to co robi odpowiedzialny rodzic? Oczywiście nie spełnia tej prośby, bo wie doskonale czym to grozi.
My jesteśmy jak te dzieci. Często marzymy o rzeczach, które nie przyniosą nam nic dobrego i Bóg o tym wie.
Jeżeli zmęczona życiem żona alkoholika pada na kolana i zanosi swe modły do Boga o trzeźwość męża, jeśli Bóg w swej łaskawości wysłucha jej błagań i zdejmie z tego mężczyzny jarzmo nałogu, to co najprawdopodobniej się stanie? Zadowolona kobieta już nie będzie klękać i modlić się, bo już dostanie to, czego chciała. Bóg nie chce do tego dopuścić, gdyz najbardziej zależy Mu na jej sercu. Dla wielu z nas Bóg jest potrzebny jedynie do spełniania próśb. Nasza wiara jest interesowna. Nie pragniemy Boga samego, lecz Jego darów i tacy ludzie właśnie tych darów nie otrzymują.


Oskarża innych przed nami

Niejednokrotnie pewnie byłeś świadkiem sytuacji, gdy w wyniku awantury często bliscy sobie ludzie tracili kontakt na lata. Gdy pokłócimy się z kimś, Demon zakłada nam na oczy okulary nienawiści, gniewu oraz bólu i nie potrafimy wtedy spojrzeć na daną osobę inaczej, jak tylko przez pryzmat tych negatywnych uczuć. Jeżeli nasz najlepszy przyjaciel wystawi nas do wiatru i bez słowa wyjaśnienia nie stawi się na umówione spotkanie, a potem od osób trzecich dowiesz się, że poszedł na piwo z typem, którego nie specjalnie darzysz sympatią, co wtedy będziesz czuł? Jakie epitety pod adresem przyjaciela wypełnią twoje myśli?


Na prawdę przykro patrzeć, gdy rodzeństwo kłóci się ze sobą o pieniądze, by następnie zerwać relacje na długi czas. Szatan triumfuje. Serce boli, gdy małżeństwo się rozpada ze względu na "różnicę charakteru", tylko dlatego, że zabrakło szczerej rozmowy i wyjaśnienia problemów, które podzieliły małżonków. Ileż to toksycznych matek i zatwardziałych ojców nie potrafi wybaczyć swoim nieposłusznym dzieciom?

Patrzymy na ludzi przez lepką i obrzydliwą błonę grzechu i zła, tracąc ostrość widzenia i możliwość dostrzeżenia pokładów miłości i dobra, które są w każdym człowieku.

Czy przyszło Ci kiedyś do głowy, że Twój ojciec pije przez Szatana? Czy pomyślałaś, że Twój mąż zdradził Cię, ponieważ zmanipulował nim Zły? A przecież to Szatan jest głównym sprawcą grzechu. Nie o to chodzi by usprawiedliwiać tego typu zachowania, lecz je tłumaczyć.


Oskarża nas przed nami

Demon jest perfidnym prowokatorem. Najpierw nakłania nas do popełnienia grzechu, by potem nam zarzucić , że jesteśmy nic nie wartymi grzesznikami. Znaleźliśmy się pod nieustannym ostrzałem zarzutów, po to, żebyśmy przypadkiem nie powstali i nie poszli dalej w swojej podróży do świętości.


Jak poznać, że demon cię załatwił?
Po dwóch rzeczach: jeżeli nie potrafisz sobie wybaczyć albo gdy nie jesteś w stanie siebie zaakceptować.

Jeśli przechodząc w pośpiechu zatłoczoną ulicą, minąłeś żebrzącego bezdomnego o błagalnym spojrzeniu i nie wrzuciłeś mu ani grosza, a potem cały dzień się o to obwiniałeś to nie miej złudzeń.

Szatan nam nie odpuści. Jeżeli mamy problem z samooceną, będzie dokładał wszelkich starań, ażeby nam wmówić, że nic nie jesteśmy warci. Wiele kobiet i dziewcząt słyszy ciągle jak mantrę: "jesteś gruba i brzydka, jesteś gruba i brzydka". W końcu zaczynają w to wierzyć i kończy się to anoreksją, bulimią, depresją, a czasem samobójstwem. Zły zawsze uderza w najczulszy punkt. Pierwotnym pragnieniem kobiety jest być piękną i podziwianą, dlatego Szatan zaraża płeć słabszą kompleksami, aby ją zniszczyć.


Jak zachowuje się oskarżany człowiek? Sam oskarża. To taka nasza taktyka obronna. gdy grupa niesfornych uczniów trafia na dywanik do pani dyrektor, bo wywinęli jakiś numer, to jak próbują się bronić? "To on! To ona! To nie ja, to on mi kazał! To on zaczął! To on mnie popchnął!"

Ludzie, którzy obwiniają innych, są poranieni i głęboko nieszczęśliwi. My natomiast nie potrafimy w ten sposób na nich spojrzeć. Zazwyczaj takie osoby są nie lubiane, nie akceptowane i przezywane czasem od najgorszych. Spróbuj sobie przypomnieć, czy w Twojej szkole nie było takich dzieci, czy w twojej pracy nie ma takich ludzi. Inni pracownicy się z nich śmieją, bo chodzą ciągle naburmuszeni i mają wiecznego "focha". Nie przyszło Ci na myśl, że Ci ludzie są nieszczęśliwi i będąc pod bolesnym demonicznym pręgierzem, nie potrafią wykrzesać z siebie radości? Oni potrzebują serdeczności, a nie kpin. Postaraj się podejść do nich z miłością, a zdziwisz się, że wcale nie są zepsuci do szpiku kości, że też potrafią się uśmiechnąć.

Oskarżenia Złego mają formę cichego podszeptu, który słyszymy w naszej głowie i któremu najczęściej przytakujemy w momencie wzburzenia emocjonalnego lub chwili smutku. Dlatego znany egzorcysta Piotr Glas mówi, że: "Tam gdzie jest radość, tam nie ma miejsca dla Szatana."


Jak można zareagować na atak złego ducha? Możliwości są dwie albo pójdziemy w perfekcjonizm, albo wybierzemy drogę pokory i miłosierdzia. 


Perfekcjonizm

Pragniemy usprawiedliwienia i uniewinnienia. Wielu szuka go na własna rękę. Wmawiają sobie, że jeśli osiągną doskonałość, to ten ciągle oskarżający ich podmiot nie będzie miał się do czego przyczepić i da im spokój. Ksiądz Pawlukiewicz zauważa, że tacy ludzie za boga uznają "idealne ułożenie danej sytuacji", zgodne z ich wyobrażeniami, które w rzeczywistości niemal nie występuje. Perfekcjoniści dążąc do niego, popadają w frustrację i wieczne niezadowolenie; żyją w nieustającym stresie i strachu. Są bardzo wyczerpani mentalnie i duchowo. To ludzie, którzy okłamują siebie samych, że nie potrzebują do niczego Boga.

Na czym polega ich zmęczenie? Co jest ich największym problemem? Otóż nie to, że grzeszą i popełniają błędy, lecz to, że stale kręcą się wokół własnej osoby. Są skupieni wyłącznie na sobie. Perfekcjoniści są jednocześnie egocentrykami. To zawsze idzie w parze. To tacy ludzie, którzy ciągle o sobie myślą, ale siebie nie lubią i karzą się, czasem surowo, za każde potknięcie.


Miłosierdzie i pokora

Kim jest człowiek pokorny? Otóż odnoszę wrażenie, że zdecydowana większość społeczeństwa mylnie definiuje pokorę. Nie polega ona na mówieniu, że "jestem beznadziejny, że nic nie potrafię i nic nie jestem wart". To nie jest pokora lecz pycha.

Ludzie pyszni dzielą się na dwie grupy: na tych, którzy uważają się za najwspanialszych i na tych, którzy uważają się za najgorszych. Obie te grupy rozmijają się z prawdą. Prawie nikt nie jest najgorszy lub najlepszy.

Człowiek pokorny natomiast żyje w prawdzie. Wie, że jest cudownym dzieckiem bożym, którego Bóg kocha i dla którego przygotował plan na życie i jednocześnie jest świadomy swych wad i słabości, nad którymi cierpliwie pracuje poprzez rozwój duchowy.

Tak jak perfekcjonizm i egocentryzm to syjamscy bracia, tak nie da się rozłączyć pokory i miłosierdzia. Ludzie pokorni są jednocześnie miłosierni, zarówno dla innych, jak i dla siebie. Oni lubią siebie, gdyż znają swoja prawdziwą wartość. Bóg poprzez Pismo mówi im, że są ważni i oni posłusznie się z tym zgadzają. To jest kwintesencja pokory. Jeżeli taki człowiek upadnie, zaraz powstanie. Otrzepie się z kurzu, pójdzie do spowiedzi, przeprosi kogo trzeba i dalej radośnie pójdzie przez życie, a nie będzie do końca tygodnia zadręczał się wyrzutami sumienia.

Nick Vujcic uważa, że "jeśli sami nie doświadczamy cudu, powinniśmy być cudem dla innych". W myśl tych słów powinniśmy przestać po raz milionowy analizować swoje grzechy oraz kontemplować swoje wady, i zastanowić się, co możemy zrobić dla ludzi, którzy żyją wokół nas. Może żona od lat mów, że chciałaby iść do teatru. Może syn pragnie pojechać na obóz, lub młodsza siostra namawia Cię na wycieczkę rowerową? Możliwości jest wiele. Trzeba jedynie ruszyć głową, no i oczywiście sercem.

Jeżeli wybierzemy drogę pokory i miłosierdzia, Jezus sam nas usprawiedliwi i obroni przed mocami zła. W końcu jest naszym Obrońcą. Musimy jedynie go zatrudnić jako naszego Adwokata w tym ziemskim procesie sądowym. Miłosierdzie często jest trudne do realizacji. Ludzie wokół nas niejednokrotnie nie zachęcają, żeby ciepło o nich pomyśleć, a co dopiero okazywać im miłość. Trzeba się przemóc. Trzeba się w tym ćwiczyć. Od razu nam się nie uda, lecz należy zastosować metodę małych kroczków. Nie będzie łatwo, ale jest to jedyna słuszna droga. Szatan będzie nas atakował. Nie poprzestanie. Ta wojna ciągle trwa. My natomiast zło mamy zwalczać dobrem i miłością. Naszą potężną zasługą będzie wydobycie miłości z czeluści serca kogoś, kto na pierwszy rzut oka jest zepsuty.

Dawno temu, będąc pod wrażeniem wiary mojej żony, poszedłem do spowiedzi po raz pierwszy od kilku lat. Jak ksiądz proboszcz wyszedł z konfesjonału, poklepał Kasię po ramieniu i powiedział: "Jesteś moim najlepszym wikarym. Przyprowadziłaś zagubioną owieczkę". Zostało jej to zapisane.
Gdy wreszcie staniemy przed obliczem Pana, On nas zapyta, kogo ze sobą przyprowadziliśmy, a nie ile grzechów wycięliśmy w pień.

Zatem obierzmy kurs pokory oraz miłosierdzia i nie zniechęcajmy się w momentach słabości, gdyż miłosierdzie to miłowanie kogoś, kto nie zasługuje na miłość, a nawet uniemożliwia miłowanie siebie.

Pozdrawiam gorąco!